Witajcie kochani !!!
Jestem ......
trochę mnie tutaj nie było, pewnie niektórzy już myśleli, że skończyłam z pisaniem ... ale "niestety"
..... nic z tego ;)
W niedzielę wróciliśmy z urlopu, czy jak kto tam woli z majówki.
Nie było Nas 9 dni i po powrocie staram się wrócić do rzeczywistości hahahhaha
Nie powiem, że jest lekko ... bo niestety nie. Lenia mam takiego, że szok.
Ale pomalutku wszystko zaczyna wracać do normy :)
Zaległości mam tutaj, że ho ho.
Karta w telefonie zapełniona ... bo zdjęć multum i w sumie to nie wiem od czego zacząć.
Jak to się mówi ... najlepiej od początku.
No właśnie .... ale jak.
Zastanawiałam się czasem czy nie zrobić z tych wcześniejszych weekendów po prostu jednego posta i tyle .... ale .... chyba poszła bym wtedy na łatwiznę.
A Ja lubię wyzwania :)))))
Czyli standardowo jak to zawsze było lecimy po kolei.
Weekend za weekendem.
No to co - do roboty.
Był to weekend między 5 a 7 kwietnia.
Ze względu na to, że w sobotę mieliśmy zorganizowaną przez mamusie rodzinną imprezę, na której wypadało być razem z Aurelią ... nie mogliśmy wyruszyć gdzieś dalej.
A więc padło po raz kolejny na Tuliszów.
Pojawili się na Przeczycach Sebastian z Żanetą oraz Lelka z Grzesiem.
I tak wspólnie mieliśmy spędzać ten czas.
Na polu miała również pojawić się Magda z Tomkiem, która jak się niespodziewanie któregoś dnia okazało .... pracuje ze mną i też jeździ z przyczepą.
Ze względu na to, że znałyśmy się jedynie przez telefon, czyli z rozmów telefonicznych ... no może poza jakąś małą znajomością z "widzenia" ...
stwierdziłyśmy, że trza się w końcu zobaczyć "w realu" :)
I tak też się stało.
Świat jest jednak mały :)
Ale zacznijmy od początku.....
Albo ... zacznijmy weekend ... i tak długo wyczekiwane ... zimne piweczko
...
po ciężkim tygodniu pracy
A to już sobotnie dopołudnie.
Chłopaki przygotowują się na wieczorne ognisko.
Ze względu na to, że kilka tygodni wcześniej była wichura i troszkę połamała drzew ... my postanowiliśmy zrobić małe porządki i wykorzystać je do czegoś.
Do ogniska .. idealne.
Przytulańce .....
Jak fajnie popatrzeć na kochające się rodzeństwo ....
Chyba ktoś tu się stęsknił :)
Uśmiechy dzieciaków - bezcenne :))))
A po porannej kawce pojawili Nasi goście :)
Z tej prawej strony hahahahaha
Mowa tu oczywiście o Madzi i Tomku ... oczywiście razem z ich córcią Emilką :)
Przywitanie, zapoznanie było szybkie ....
Jak to Grzesiu z Aurelką stwierdzili .... mieli wrażenie, że znają się jak od dawnych lat.
Od razu znaleźli wspólny język :)
No i co ????
Trzeba było wypić "brudzia" ... i jak to chłopaki mówili " podpisać faktury w przyczepie.
Wszystko potoczyło się już potem bardzo szybko.
Ich przeprowadza z prawej na lewą stronę była ekspresowa ....
Zanim co niektórzy dotarli spacerkiem do ich przyczepy ... ona stała już obok Nas hahahahaha
I tak dalszą część weekendu spędziliśmy już razem :)
Po południu musieliśmy wyskoczyć na chwilę na urodziny tatusia ....
Ale po niedługim czasie wróciliśmy z powrotem na pole campingowe ...
A tak wyglądało rodzinne spotkanie
Ekipa Wysokiego Ryzyka .... 30 lat później HAHAAHAHAHAAHA
A to już wieczór ... i to co tygryski lubią najbardziej ...
No i co tu wybrać ??????
I taka oto niespodzianka.
To ta co miało jej niby nie być w ten weekend.
Hahahahahahaha
A to już niedzielny poranek.
I tacy goście ....
Do miłego !!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz