czwartek, 26 kwietnia 2018

Spotkanie po 30 latach ... czyli gościnnie - rodzinnie oraz ciepło i mokro !!!


Witajcie kochani !!!!
Będzie szybko, zwięźle i na temat.
Nieco jestem do tyłu z postami.
Ale tak wyszło.
No cóż.

Zatem zabieram się do roboty, bo szkoda czasu.
Tak jak w tytule napisałam .. dwa tygodnie temu na Przeczyce przyjechali dawni znajomi Artura, Aurelki i ich rodziców.
Nie znałam ich wcześniej , tylko z opowiadań i wspomnień ... jak to Artur był mały i palił papierosy se swoją koleżanką Asią ... a dodam tylko, że miał wtedy może 6 czy 7 lat hahahaha
I moi drodzy oto owa Asia zawitała na Przeczycach.
Jak to Artur mówił i wspominał ... w latach dzieciństwa  Asia była jego dobrym " kumplem".
Fajnie tak po tylu latach się spotkać i posłuchać jak to było kiedyś.
Bo rzeczywiście życie w dzisiejszych czasach jest całkiem inne ... ludzie są całkiem innym.

wtorek, 17 kwietnia 2018

Uciekł mi jeden weekend !!!!!!


Witajcie kochani !!!
Zasiadłam dzisiaj przed komputerem i stwierdziłam.. że skoro mam trochę czasu wolnego ... co często się nie zdarza hahahaha ... to zgram zdjęcia i od razu wrzucę coś na bloga.
Nie uwierzycie jakie było moje zdziwienie.
Umknął mi jeden weekend, teraz się zorientowałam, że przecież w ubiegłym tygodniu nie było postu.
A tyle się działo :)
Już zabieram się do roboty i nadrabiam zaległości.

Jak dobrze pamiętam ....
 było bardzo pracowicie.
Marzenka z Arkiem już z samego rana zagonili Nas do pracy.
Przywieźli, a raczej załatwili kilkanaście ton piachu, który trzeba było rozrzucić.
I co ... jak zwykle ... kobitki górą.
Wykonałyśmy prawie całą robotę :)
Brawo MY !!!!

czwartek, 5 kwietnia 2018

" Upalne" .....Święta Wielkanocne !!!



Witajcie kochani !!!!
Czwartek.
Ciężki, beznadziejny i nerwowy dzień.
Ciężki ..... już od samego rana.
Podróż poranna autobusem wykańcza mnie totalnie, nie wyobrażam sobie w dzisiejszych czasach nie posiadać prawa jazdy i na co dzień korzystać z komunikacji miejskiej. Chyba psychicznie bym się wykończyła. Trasa do pracy, która samochodem zajmuje mi 10 minut .... uwaga ... autobusem jadę ... jak dobrze pójdzie 35, zaliczając po drodze chyba ze 20 przystanków. Nie wspominając, że muszę wyjechać godzinę wcześniej bo potem nie miałabym się czym dostać.
Jednym słowem po dwóch dniach jestem wykończona :( ....
Na szczęście - było, minęło.
Beznadziejny ....
w pracy niby zamieszanie, mnóstwo telefonów, trochę ludzi ... ale wszystko z problemami, same beznadziejne i ciężkie "przypadki". Efekty małe.
Nerwowy .....
 po ciężkim i beznadziejnym dniu człowiek chciałby wrócić do spokojnego, wyciszonego domu.
Ale się też nie da.... szkoła, lekcje, nauka ... a raczej jej niechęć wyprowadza mnie już z równowagi. Jak dobrze, że wakacje już coraz bliżej.
I to by było na tyle tego dnia.