poniedziałek, 1 lipca 2019

Brenna ...... Camping KOTARZ :)


Witajcie kochani !!!!

Nie ma czasu, lecimy dalej ....
Kolejny weekend, tym razem rozpoczynający kolejny miesiąc ... czyli witamy czerwiec.
No i przywitaliśmy i to z wielką pompą :)
Był to weekend, który zdecydowanie mogę zaliczyć do tych fajniejszych.
Tym razem wybraliśmy się do Brennej.
Padło na camping "Kotarz".
http://www.kemping.brenna.pl/
Początkowo kierunek był nieco inny, na inne pole namiotowe ... ale przeprowadziliśmy mały rekonesans i zdecydowanie wybraliśmy centrum.
Zacznijmy od campingu.
Zdecydowanie polecam :)
Jest to miejsce, które wpisuje na listę to kolejnych odwiedzin :)
Czytałam wcześniej troszkę opinii na temat tego miejsca i mieszane miałam uczucia.
Rzeczywiście na pierwszy rzut oka, a raczej po pierwszej wstępnej rozmowie nie wyglądało to zachęcająco hahahahah


Właściciel wydawał się nieco bucowaty i trudno dostępny .... ale po chwili okazało się, że no nie ma co się dziwić ... jest to facet, który dba o to miejsce i pilnuje dyscypliny. Dlatego, też jest jak jest.
Camping super.
Przede wszystkim na plus:
- cena ... zapłaciliśmy chyba za dobę 37 zł
- położenie, bo znajduje się tuż w samym centrum
- sanitariaty ....czyściutkie, ciepła woda
- punkt do mycia naczyń
- zadaszona świetlica
- plac zabaw dla dzieci
- cisza, spokój, pełna kultura
Po wyjściu z campingu jest zaraz rzeka, przechodzimy przez mostek i już mamy centrum Brennej.
Czyli knajpki, karczmy, kawiarnie, sklepy, park i "muszle" koncertową oraz wesołe miasteczko.
My trafiliśmy akurat w fajnym czasie, bo był to 1 czerwca - Dzień Dziecka, więc była masa atrakcji.
Weekend minął niesamowicie szybko i na prawdę żal było odjeżdżać.
Był czas i na spacery... i na chodzenie po górach ..... i zabawę w parku, czy na wesołym miasteczku ..
a nawet trafiła Nam się mega imprezka nocka w karczmie z muzyką na żywo.
Bawaliśmy się prawie jak na weselu, a rano gardło bolało od śpiewania hahahahah
Ale było super !!!!
W niedzielę natomiast poza spacerami odwiedziliśmy słynną restaurację "Owca i róża" ...po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler.
Rewolucje na pewno były .... ale żołądkowe hahahahaha
Ale o tym poniżej.

Zapraszam zatem do fotorelacji.
Uprzedzam, że będzie co oglądać bo zdjęć jest dużo :)

 







Idziemy zwiedzić okolicę :)




I trafiliśmy na wesołe miasteczko ...







Lecimy dalej ...

Dzieci lody a my piweczko ...







Wariaty ...




W każdym wieku jest się dzieckiem, więc bawimy się dalej ....









I malują mi Boczusia hahahahaah





Kolejny plac i kolejne atrakcje









Po wielu atrakcjach, spacerku i zabawie wracamy pomału na camping,
jeszcze tylko moczymy nóżki w rzece ...







I kosztujemy nowości od Soplicy hahahahah






No i nie ma jak prawdziwi Polacy na wczasach hahahahahah
Reklamówka z biedronki obowiązkowa !!!!



Chwila odpoczynku na polu przed przyczepami ... i nie ma co się obijać ... ruszamy dalej ....











Teraz czas na kolacyjkę ....


krótki odpoczynek ....



i ruszamy w "miasto" hahhahahahaaha
A tak na prawdę to idziemy na zabawę taneczną do Starej Karczmy



Znalezione w rzece :)
Zgaduj - zgadula co to jest ?????


Zabawa w karczmie była przednia.
Zespół Fortis super ... a My bawiliśmy się do późnego wieczora ... czy nawet nocy.
Były tańce, tańce i jeszcze raz tańce hahahahaha



Poranek był ciężki :)
Ale jak się coś obieca no to niestety nie ma odwrotu.


Kondycji zero.
Zdyszałam się na maxa ... ale czyż nie było warto ???



Jak to mówią ... dla chcącego ....









I takie cudo napotkane w drodze powrotnej ;)


Niedziela była również słoneczna, zresztą jak cały weekend to szkoda było marnować czas.
Ruszamy na kolejny spacerek :)

















I przeprawa przez rzekę...





Pora na obiadek.
Tak jak wspomniałam na początku wybraliśmy się do słynnej restauracji po kuchennych rewolucjach.
Opinie były na prawdę bardzo dobre, natomiast Nas troszkę rozczarowało to co zastało Nas na miejscu.
Przede wszystkim tłok. Niby to dobrze świadczy o danym miejscu, bo musi być smacznie skoro tyle ludzi.
Do końca jednak tak nie było.
Ja co prawda zadowolona byłam ze swojego wyboru, zjadłam ze smakiem ... natomiast reszta nie do końca.
No i najgorszy ten czas oczekiwania ... tragediaaaaaaaaaaaa.
Jednym słowem szalu nie było hahahahaha





Zupki fajne podane i tu można przyzna były dobre :)


Ale czekanie na drugie danie .....
Chyba widać po minach hahahahahahaha


No i co .....
Weekend dobiegł końca ... niestety.
Trzeba było się zbierać ... choć tak na prawdę nikt nie spieszył się do domu :)



A to fotka pamiątkowa roweru Iwony.
Musiałam sobie zrobić, bo niestety ale Iwonki na rowerze nie widziałam hahahahahahaaha



A na zakończenie ......... petarda !!!!!!
Prawie jak w Dirty dancing :)))))))))


Do miłego !!!!
To był cudowny weekend :)
Dzięki !!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz