niedziela, 25 lutego 2018

Słowacja - 2018 - Liptovska Sielnica




Witajcie !!!
Kochani jestem .... w końcu ... z podsumowaniem ferii.
Zabierałam się do tego od tygodnia, ale byłam tak zajęta, że nie dałam rady.
W Naszym domu tydzień temu pojawił się Olek ....to Nasza nowa miłość, nowe zajęcie.
Potrzebuje miłości, opieki i zainteresowania. Ma dopiero 3 miesiące.
Dlatego .... uczymy,
 szkolimy i jeszcze raz szkolimy.
Uczy się szybko, także jest dobrze hahaha :)
Śmieją się ze mnie, że jestem treser papug ... ale postępy są :)
Jeszcze daleka droga przed Nami zanim zacznie mówić ... ale jest cudowny.
Tak więc po pracy mam co robić. W końcu w domu pojawił się kolejny facet hahahaha
..... a ogarnąć teraz już czwórkę to nie lada wyzwanie :)

Dzisiaj niedziela spędzona w domu. Winko polane, mieszkanie posprzątane żadnych planów nie robiliśmy na ten weekend bo trochę muszę posiedzieć przy kompie.
Nadrobić zaległości.
Sterta pitów czeka do rozliczenia.... i tylko donoszą kolejne .... a na blogu też pusto.

 Ale wracając do ferii no bo w końcu o nich będzie mowa.
Mnóstwo zdjęć jak zwykle zrobionych, więc tradycyjnie nie wiem od czego zacząć.
Sama segregacja zajęła mi ponad godzinę, ale fotki ogarnięte to pora coś wstawić.



Wyjazd był 3 lutego.
Zbiórka na stacji Orlen ... punktualnie o 7 rano i w drogę.
Kierunek - Słowacja - Liptovska Sielnica.


Pierwszy postój w Korbielowie.


I jedziemy dalej ....
Tu już coraz ładniej i coraz więcej śniegu  ...


I kolejny postój ... już na Słowacji





A tak Nas witali w Liptovskiej Sielnicy hahaha


No i jesteśmy :)

Rozpakowani, pojedzeni .... możemy rozpoczynać ferie.

W pierwszy dzień oczywiście "mała" imprezka integracyjna.
Dla co niektórych trochę się przeciągnęła ..... ale od poniedziałku wszystko wróciło do normy.
No bo w końcu plan wyjazdu był przygotowany i opracowany .... 
Zapraszam do oglądania zdjęć, których będzie baaaaardzo dużo.
Na początek Damianek z najmłodszą niunią :)












No a w niedzielę .... mały spacerek po okolicy ....



" Nasi " też tam byli :) HA HA HA










A tutaj .... panienka z okienka ...


Po spacerku ... małe co nieco ....


A po południu ... pierwsza atrakcja, czyli Kalameny  oraz odwiedziny Arka i Marzenki, którzy na "bajorko" załapali się z Nami :)


No to się rozbieramy ...
Oczywiście nie wszyscy byli odważni i skorzystali z kąpieli ... ale tradycyjnie mieli inne zajęcie.




W wodzie było jednak chyba cieplej ... hahaha




 






A tu Darek i jego kamienie " na wątrobie" hahaha


Niezniszczalny Damianek, któremu jest ZAWSZE ciepło :)





No i po kąpieli ....
Najgorsze jest wyjście hahahaha.... ale po Arku widać, że to nic strasznego :)

 






Potem już było tylko z górki.
Kolejne dni leciały szybko.
Tak jak w ubiegłym roku była Nas spora grupka więc wszędzie nie jeździliśmy razem.
Nie wszyscy jeździli na nartach czy deskach więc nie było sensu marznąć pod stokiem.

A tu pierwszy wypad na stok ... na początek Ružomberok – Malinô Brdo.



No i ekipa pojechała ...









Jak to Rafał stwierdził, Malina Brdo - najlepsze...







A teraz kolejny punkt programu ....
TATRALANDIA












A tu " cycolina"
 hahahaha











Dupki zagrzane ....
No i lecimy dalej ....

Przyszedł w końcu czas na atrakcje wieczoru ... a raczej tego wyjazdu.
Śledzie kiszone.
Wszyscy czekali na to co będzie, na reakcję ... czy rzeczywiście śmierdzą tak jak opisują ..... no i jak smakują.
Wiadomo..... na zdjęciach tego nie widać, ale mam filmik ..... także niebawem na blogu.
A jak dla mnie .... tragedii nie było. Ani ze smrodem, ani ze smakiem. Ale to jest oczywiście tylko moja opinia.
Osobiście spróbowałam jako jedna z nielicznych .... i stwierdzam .... da się przeżyć :)
Po za mną zjedli również : Damianek, Artur, Grzesiu i Maciek - jako pierwszy - odważny.




A tu Zuzia karmi Artura.
Spokojnie nie śledziami hahahaha ..... to tylko paluszki :)



I kolejna mała wycieczka.
Postanowiliśmy jechać na Chopok, bo w tamtym roku nie byliśmy .... ale tym razem też szału nie było.
Niestety pogoda Nam nie dopisała. Strasznie wiało, sypało ....
Także szybki spacerek i zabraliśmy dzieciaki do Centrum Liptovski Mikulasz na lody i ciacho.









No a tutaj grzejmy dupki dalej ....
Tym razem .... GINO PARADISE ... Besenova















Było super.
Dzieciaki i nie tylko ... poszaleli na zjeżdżalniach.
Jednym słowem bardzo udany dzień :)
Zastanawialiśmy się gdzie jest lepiej, na którym basenie ... ale zdania były podzielone.
Ja polecam i jeden i drugi :)

A teraz kolejny dzień i mała wycieczka, na którą wybraliśmy się sami .... tzn. oczywiście z dziećmi ;)
czyli Zuberec - Roháče - Spálená








Ludziów jak mrówków .... i weź tu znajdź Rafała hahaha






I takim to zazdroszczę .... a jednocześnie podziwiam ....


Damianek też znalazł swój domek :)



Rafał na stoku .... a My spacerek .... i mała sesja zdjęciowa ....










 No a na koniec jak to zazwyczaj .... to co najlepsze.
Jak to dzieci stwierdziły ... chyba najlepsza atrakcja tych ferii.
A wydawało się takie niepozorne .... i zastanawialiśmy się czy rzeczywiście iść.

Ale polecam jak najbardziej. ZOO KONTAKT
https://www.zookontakt.sk/
I najlepsze jest w nim właśnie to, że ma się bezpośredni kontakt z tymi zwierzętami.
Można z bliska zobaczyć a nawet dotknąć. Coś pięknego.
Dzieci były zachwycone .... ale My również.
I po tym zoo właśnie "zachorowaliśmy" właśnie na papugę .... i to nie tylko My hahahaha
Aurelka z Grzesim kupili pierwsi bo zaraz po powrocie.
U nich w domu pojawiła się Barabanda a u Nas Aleksandretta Obrożna.
Pogłupieliśmy na stare lata hahaha ale raz się żyje ... a teraz tylko dzwonimy do siebie i wymieniamy się doświadczeniami ;)

A w tym zoo .... było tak







































 





No i oczywiście nie mogło zabraknąć wizyty w miejscowym barze u Kapra.

 



Hmmm co za bar ... nawet pojeździć tam można było na rowerze hahahaha


No a na zakończenie ferii jeszcze jeden wypad na gorące źródła.
Tym razem w nieco mniejszym składzie, bo co niektórzy już wyjechali do domu.






Po kąpieli jeszcze tylko wypad na pyszną pizze i po feriach.
Tydzień zleciał bardzo szybko.
Zresztą jak zawsze ma się wolne to mignie nie wiadomo kiedy.
Czas powrotu do rzeczywistości był ciężki .... ale ... życie.

Teraz jeszcze trochę i będziemy szykować się do wyjazdu z przyczepą, chociaż jak patrze na pogodę to może to jeszcze trochę potrwać.
Jedno jest pewne .... jest już bliżej niż dalej.


Ufff wpis zrobiony.
Ferie podsumowane.
Ogarnęłam to.


Do miłego !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz